poniedziałek, 30 stycznia 2012

Chrystus Kataloński



Właściwie, to miałam  pisać, w ten mroźny czas, o Katalonii: o gorących plażach, romantycznych zatokach Costa Brava, o roześmianych, ludziach. O pełnych temperamentu  Katalonkach i zwariowanych Katalończykach i o rozwrzeszczanych katalońskich rodzinach, o ekscentrycznym prowokatorze Salvadorze Dalim i jego dziwacznym muzeum w Figures.
 Ale…wszystko to, odnalazłam, na obrazie słynnego Katalończyka, Kiedy go po raz pierwszy wystawiono, wielu krytyków nie pozostawiło na nim suchej nitki, za to niektórych oglądających doprowadził niemal do ekstazy. Zdarzały się nawet omdlenia. Nazywam go:

Chrystusem Katalońskim:


"Chrystus św. Jana od Krzyża”.
Salvador Dali
Obraz namalowany został w 1951 roku. Znajduje się w Glasgow Art. Gallery.


Pierwowzorem obrazu jest szkic św. Jana od Krzyża:


Na tym obrazie Jezus góruje nad światem. Chrystus narysowany przez świętego Jana od Krzyża jest owocem niezwykłego przeżycia mistycznego. Dokonał on przewrotu w poglądach teologicznych na Ukrzyżowanego.
Natomiast Salvador Dalí  pisał tak:
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem ten rysunek, wywarł na mnie wielkie wrażenie. Potem przyśnił mi się w kolorze. Krucyfiks w moim śnie unosił się nad zatoką Port Lligat w Katalonii. Zrozumiałem, że muszę tak namalować” 
"Wszystko zaczęło się w 1950 roku od kosmicznego snu, w czasie którego zobaczyłem obraz w kolorze. W moim śnie przedstawiał jądro atomu. Później jądro otrzymało metafizyczne znaczenie: widzę w tym jedność wszechświata - Chrystusa! Po drugie dzięki ojcu Brunowi, karmelicie, zobaczyłem postać Chrystusa narysowaną przez świętego Jana od Krzyża; wymyśliłem geometryczną konstrukcję zawierającą trójkąt i koło, estetyczne podsumowanie wszystkich moich wcześniejszych doświadczeń i umieściłem mojego Chrystusa w środku trójkąta". 
Na obrazie Dalego, wyraźnie jaśniejący Chrystus na krzyżu, frunie, jak anioł między niebem, a ziemią, nad spokojną, milczącą katalońską zatoką. Zresztą cały obraz, podobnie, jak postać Ukrzyżowanego emanuje pokojem. Sposób przedstawienia ukrzyżowania, mocno odbiega, od większości nam znanych. Ciało Jezusa nie nosi żadnych śladów cierpienia. Pochylona głowa - patrzy w dół, otwarte ramiona  i dłonie chcą objąć całą Ziemię, Chrystus jakby się ddo tego wyrywa. Krzyż nie dotyka ziemi, jest jakby jej zwieńczeniem, wznosi się do nieba, ponad czasem i przestrzenią jakby niósł ze sobą całą ziemię. Im bardziej zbliża się do nieba tym bardziej jaśnieje.
 Jezus jest nagi, tak jak pierwsi rodzice, patrzy na ziemię złocistą od zwycięstwa i błękitną od życia. Ten Jezus, nie ma w sobie nawet kropli krwi, pozbawił się jej całkowicie. Co oznacza Jego całkowite oddanie się i zapowiada zmartwychwstanie.
Światło tego obrazu wychodzi z głebokiej ciemności. Jest już prawie po zachodzie słońca, co oznacza, że zbliża się nowy dzień. W najniższej części widać łódź, która jest cumowana do molo. Ta zwykła codzienna krzątanina, nieświadomych niczego rybaków pokazuje, że On przychodzi  każdego dnia.  
Zazwyczaj patrzy się na krzyż, akcentując ból i cierpienie. Większość obrazów ukazuje Chrystusa zakrwawionego, jakby pokonanego przez krzyż i zło, niesprawiedliwość i zawiść. Czerwone barwy krwi przeważają, nad jasnymi tonami nadziei. Liturgie Wielkiego Tygodnia, w wielu miejscach na świecie, posiadają akcent i klimat tragedii, żałobnej procesji. Przestają bić dzwony i zostają zasłonięte święte obrazy. Droga Krzyżowa, kończy się w samotności i chłodzie wypożyczonego grobu.
Kładzie się akcent na tragicznym wołaniu Jezusa: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”, jednak nie ze względu na jego  zaufanie i powierzenie się w ręce kochanego Ojca: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego”.
Te przedstawienia mogą stwarzać  obraz człowieka pokonanego przez zło i przewrotność, zamiast kogoś, kto zwyciężył śmierć i kto poddał się jej dobrowolnie, aby później powrócić i odzyskać życie.
Akcentuje się cierpienie Jezusa, bez podkreślenia i owoców odkupienia. W ten sposób słowo "krzyż" może kojarzyc się tylko bólem, zamiast miłością. Dla wielu "Kalwaria" odnosi się bardziej do udręczenia, smutku i żalu, niż do zbawienia.
Skąd to ograniczone spojrzenie???
Zapewne Dalemu można także zarzucić niedoskonałość w rozłożeniu akcentów. Wydaje się, że bliscy prawdy będziemy, odczytując ten obraz, jako odpowiedź na dzieła przesadnie emanujące cierpieniem. Nikt nie jest w stanie oddać doskonałości Misterium.


28 komentarzy:

  1. Super post ! Z zapartym oddechem czytalam slowa, cieszac sie, ze zawitalas w moje progi i stad ja moglam znalezc Ciebie.
    Wspaniale i ciekawie napisane...
    Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze spojrzenie- skojarzenie "Dedal i Ikar", drugie... cień ręki na krzyżu. Największe wrażenie- kolorystyka. Pięknie opisane. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A we mnie zadźwięczało pytanie - czy to cisza przed burzą, czy początek przebudzenia? Jak by jednak nie spojrzeć to i tak na pierwszym planie jest Jezus, który czuwa nad losem człowieka.

    Ten PIERWSZY PLAN przemawia do mego serca najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Napiszę, chociaż nie chcę być źle zrozumiana- mnie jeszcze wzrusza głowa, włosy, pochylenie- taka męska,realna.

    OdpowiedzUsuń
  5. REALNOŚĆ... to jest właśnie to, co najtrudniej jest zobaczyć człowiekowi w dzisiejszym świecie, gdzie osobę Jezusa zamyka się w mitach i niewiarygodnych historiach z pogranicza fantazji.

    dzięki Jaskółko za twe spojrzenie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Te ramiona są obłędne, tak po ludzki i realnie ;) Jak coś to na Alicję ;) - kazała spojrzeć po ludzku :) Dopiero teraz zauważyłam. echh książki piszą o tym obrazie, filmy nagrywają. Trzeba by kiedys zobaczyć.
    A tak serio to myślę, że do każdego z osobna Jezus przychodzi i do każdego inny. Mój jednak bardzo cierpiący, dlatego czasem sobie Go słodzę - chyba bardziej dla innych, aniżeli dla siebie, tak jak Dali, który pod płaszczem skandalisty skrywał bardzo smutnego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kaju, a ja jeszcze dalej pójdę ... ramiona silne i mocne ... mogące objąć cały świat, a człowiek, taki pyłek na wietrze, ma odwagę krzyczeć: "na krzyż z Nim, na krzyż, chcemy Barabasza!". Jak wielka musi być Jego Miłość do nas, że nawet z krzyża woła - "Przebacz Ojcze, bo nie wiedzą co czynią".

    Weszłam na blog - DOŚĆ MILCZENIA! - i nie mogę się do tej pory pozbierać ... tyle tam bólu, które okupione Krwią Chrystusa ma szansę na małe wyciszenie. Może stąd ta spokojna woda dla utrudzonych rybaków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro mnie trochę ośmieliłyście, to chciałam już tam dodać, że miałabym Go ochotę pogłaskać delikatnie po tych włosach i powiedzieć "Nie martw się już".

      Usuń
    2. Jest taki film pt. "Marcelino, Chleb i Wino" zrobiony na podstawie opowiadania o tym samym tytule, w którym mały chłopiec dokładnie tak samo powiedział Jezusowi na krzyżu. Wspaniała historia, którą można powtórzyć ... nic nie stoi na przeszkodzie ... przecież już tam, na krzyżu, wybaczył nam przewinienia krepujące naszą wolę.

      Usuń
  8. Te wszystkie teorie dotyczące tego, co oznacza każda kreska i każda kropla farby na obrazie. Interpretacje mają to do siebie, że bardzo łatwo mogą przerodzić się w nadinterpretacje. W sumie z interpretacjami jest tak, że każdy widzi to, co potrzebuje zobaczyć, by przedstawić i "udowodnić" swój pogląd.
    No i ten mistycyzm namalowanej sceny. Wyobrażacie sobie to na żywo? Albo chociaż w filmie lub animacji? Bo nie wiem jak Wy, ale ja mam jakoś niesamowicie silne wrażenie, że wyglądałoby to komicznie, a nie mistycznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że temat "rozmowy z obrazem" jest zależny od tego, o czym się chce porozmawiać. Poza tym zawsze można zadać sobie dwa pytania:

    - co autor miał na myśli? /i tu grozi nadinterpretacja/
    - jaka myśl we mnie powstaje? /jest zawsze subiektywna/

    Poza tym szkic św. Jana od Krzyża, wielkiego mistyka, ma ogromny wpływ na moje postrzeganie obrazu Salvadora Dali. Nie ukrywam bowiem, że jego mistyczne spojrzenie na wiarę w Boga bardzo mi odpowiada.

    Co do śmieszności i komiczności ... wizje Leonardo da Vinci były chyba komiczniejsze dla tamtych czasów, niż nasze dzisiejsze spojrzenie na obraz. Jednak czas pokazał, że to co niemożliwe stało się realne i rzeczywiste.

    Więc może czasem warto troszkę poczekać i popatrzeć na rozwój wypadków, które wymykają się spod kontroli umysłu i uruchamiają sferę ducha, tak mało nam jeszcze znaną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "wizje Leonardo da Vinci były chyba komiczniejsze dla tamtych czasów, niż nasze dzisiejsze spojrzenie na obraz"
      Nie chodzi mi o porównywanie co jest śmieszniejsze od czego, ale o samo stwierdzenie komiczności omawianego w tym momencie obrazu. A raczej jego realizacja na żywo. ;)

      Usuń
    2. Oj, te nasze kobiece natury :) Wiem, czasami trudno zrozumieć babski humor. Za to ja nie bardzo pojmuję, co ty przez stwierdzenie "komiczność" rozumiesz, dlatego chyba się nieco mijamy w dyskusji. Myślę, że nie jest jednak to jakiś duży problem :)

      Usuń
    3. Zastanawiam sie od kilku dni, czy to napisać...Nie chcę żeby to było odebrane "Koniec i bomba, kto czytał ten tromba" - choć może byłoby to trochę w stylu Salvadora Dali. Jest cos w tym obrazie poza tym wszystkim co napisaliśmy coś z kiczu. Gdybym miała wybierać co powiesic w domu na ścianie - to wybrałabym ten św. Jana od Krzyża.
      Jest jednak rodzaj kiczu, który mnie rozczula - te wszystkie straganowe "Maryjki" oprawiane w tombak, a prawdziwego fioła mam na punkcie religijnych obrazów, które często mają ludzie w domach na wsiach - zwykle w centralnym miejscu nad łóżkiem. Np. sceny biblijne w owalnych ramach malowanych na złoto.
      I w taka ramę wstawiłabym tego Jezusa Salvadora, powiesiła nad łóżkiem i tak byśmy sobie pod nim usiedli, jak tu sie spotkaliśmy zajadając placek z wiśniami. Zastanawiam się też czy te omdlenia to były autentyczne, czy Dali po prostu sypnął groszem - "mdlejącym"...

      Usuń
  10. Dzięki za te refleksje! To jest mój "ulubiony" obraz-motyw Ukrzyżowanego.

    Do mnie najbardziej przemawia 1) realność Chrystusa, 2) troska o małą codzienność, którą tak dobrze zna.

    On ogarnia to, z czym w pocie czoła borykamy się i za czym gonimy każdego dnia. A im bliżej Krzyża, wiele z tych spraw przestaje być najistotniejsze.
    Na Jego Słowo zarzucam sieci. A On ma to wszystko i tak pod kontrolą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się komentarz Jaskółki, bo niemal podobnie zareagował mój Znajomy, który jest b. wrażliwym człowiekiem, a Jezusowi zostawił zapewnienie,że z nami wcale znów nie jest aż tak bardzo żle.Byłoby znacznie lepiej, gdybyśmy głębiej interesowali się nauką Jezusa, a nie nazywali się "wierzącymi', czy " chrześcijanami", jak np.poseł Niesiołowski na wyrost, bo to jest wielkie nadużycie.Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  11. Człowiek na krzyżu zawsze kojarzy mi się z największym okrucieństwem człowieka w stosunku do drugiego człowieka.
    Sam obraz bez wątpienia jest niezwykły, gdyż to widok jakby z perspektywy/wysokości kogoś kto patrzy na ten krzyż z nad niego i przez pryzmat niego na cumującą łódź. Przy czym zaznacza się symbolika krzyża, który ogromny - zawieszony jakby w przestrzeni, wyłania się z mroków ku jasności. Błękit może symbolizować życie, ale i nadzieję. Z obrazu emanuje spokój.
    Na pewno łatwiej zrozumieć przekaz artysty, gdy odbiorca jest jakby bliżej tematu - jest wierzący. Ja bardzo powierzchownie to przedstawiłam.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Na mnie obraz robi ogromne ważenie, i symbolika jest faktycznie niesamowita. Jest to szutka, więc zawsze będzie oddawała w pewien sposób oddawać to, co działo się w duszy autora. Ale wydaje mi się, że bardzo trafnie udało mu się przedstawić Misterium. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Święty Jan od Krzyża naszkicował ten rysunek zaraz po pewnej szczególnej łasce mistycznej, jaką otrzymał (jak również wiele innych) na swej zwykłej i jednocześnie niezwykłej drodze mistycznego zjednoczenia z Jezusem.
    Po pierwsze, "szokująca" dla jemu współczesnych był rodzaj perspektywy, która w tamtym czasie jeszcze nie została odkryta w żadnych technikach malarskich. Po drugie, ta odgórna, nowatorka perspektywa pokazuje akt śmierci, ofiarowania się Jezusa niejako z boskiej perspektywy Ojca. Jan od Krzyża doznał widzenia śmierci, bólu Chrystusa oraz przenikniętych bólem i miłością, nieskończenie kochającego Ojca. Widzimy to wszystko, i doświadczamy poprzez serce Ojca, Jego oczyma, których nie zamknął... to jest coś, co naprawdę przekracza nasze małe umysły. Ujrzeć oczyma Boga Ojca śmierć i mękę Syna, doświadczyć tego bólu i niepojętej miłości Boga Ojca do Syna. To jest istotą tego szkicu. Dali dokonał jedynie artystycznej próby (zresztą jak najbardziej udanej) pokazania tego misterium współczesnym językiem malarstwa, które prawdopodobnie bardziej do nas przemawia, niż prosty, ale na wskroś "przeżyty" rysunek świętego karmelity bosego, św.Jana od Krzyża (mego duchowego przyjaciela, że się przyznam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marku, czy to Ty ... przyjaciel z Prudnika?!

      Dzięki za przypomnienie wizji św. Jana od Krzyża. O tej Miłości Ojcowskiej do Syna mało kto wie :)

      Usuń
    2. Jam ci to jest :) Cześć Alicja!

      Usuń
    3. W takich razach mówi się: świat jest mały - a ja powiem przyjaciół wielu. Miło mi że się spotkaliście w moich skromnych progach

      Usuń
    4. Kaju, a jak ci powiem, że i Marek Szpaka zna ... to świat się zmniejszy jeszcze o połowę :)?

      Usuń
  14. Witaj Marku ... do tej pory podśpiewuję sobie twoje:
    "Tańczy ze Mną Pan, z Panem tańczę ja ..." super, że tu jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Widzisz Alu sama jak to się dzieje. I to zwykle jak chcę rzucić wszystko w kąt. Nie da się. Cały dzień chodzą mi dziś po głowie słowa znajomego chirurga. Kiedyś tak spbie gadaliśmy i ja mu powiedziałam, żebym nie nadawała sie do tego zawodu, wszyscy, którzy siedzieli wtedy z nami przy stole powiedzieli - "my też nie" - a on na to:
    - ja też nie. do tego nikt się nie nadaję.
    Ja też się nie nadaję :( ale cóż. :)
    pozdrawiam Was Oboje

    OdpowiedzUsuń
  16. ale do czego się nadajesz? bo jakoś nie złapałem

    OdpowiedzUsuń
  17. a przepraszam. powinnam na prive. trochę prywaty. rozpędziłam się :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Poza tym bardz ocięzki dzień dziś i wczoraj miałam. Po prostu padam ze zmęczenia.Oby do wiosny :):

    OdpowiedzUsuń