sobota, 21 stycznia 2012

Spotkałam Sarę


                                                                           

Spotkałam Sarę, lat 10:



Kiedy pierwszy raz byłaś na pielgrzymce?

Sara. : - Pierwszy raz byłam tu w trzecim miesiącu życia. Przyjeżdżam z mamą co roku.
- Podoba się tu, tobie?
  • S. : -Tak. Najbardziej podobają mi się tu ludzie. Są naprawdę bardzo mili. Wszyscy się wszystkim dzielą. Na przykład, jak ktoś ma ciasteczka, to dzieli się z wszystkimi z boku. Niektóre dziewczyny dzielą się, i nawet jak dla nich nic nie zostanie, to nic. Podobają mi się też msze. Bo u nas w kościele, to są pół godziny ogłoszenia i muszę słuchać wszystko, co mi nie jest potrzebne.Tutaj wszyscy śpiewają i jest czas na podanie sobie rąk i przytulanie. Najbardziej lubię czytania. Bo to jakby, takie bajki z morałem. Staram się potem coś robić albo czegoś nie robić , tak jak w czytaniu. Np. Jak w tej opowieści o Dawidzie, że nawet jak zrobię coś złego to Bóg mi wybaczy. Wiem, że przeważnie, jak coś zrobię złego to, to do mnie wraca. Najczęściej. Ja bym chciała żeby rodzice mi czytali czytania, bo ja mam problemy z czytaniem, czasem się zacinam, bo mam dysleksję. Ale za to wygrywam wszystkie konkursy w szkole, a Kangura to nawet poza szkołą. Mam trzecie miejsce w województwie.
    Bardzo też lubię księdza Szpaka. Jest naprawdę miły. Powiedział, że jak dzieci będą go rozśmieszać, to będzie im prezenty dawać. Rozśmieszyłam go do łez i dał mi złotówkę. Zrobiłam śmieszną minę.
    Kordian też jest fajny, bo nie umie się złościć. Zawsze wymyśli coś, żeby ominąć kłótnię. Chyba nawet mógłby zostać papieżem ale musiałby jeszcze poćwiczyć pokutowanie. Ale zauważyłam, że dobrze pokutuje, więc chyba zostanie tym papieżem. Jak powiedzą w telewizji, że Kordian z Pielgrzymki Młodzieży Różnych Dróg został papieżem to będę skakać do góry, aż do sufitu.

  • A w szkole też tak jest?

  • S. : Nie. W szkole każdy ma swojego wroga. Niestety.

  • Ty też masz swojego?

  • S. : Niestety tak. Strasznie wkurzającego. Naśmiewa się, bije, przezywa. Np. ktoś przychodzi w najładniejszym stroju jaki ma, a on się naśmiewa i strasznie oszukuje. Na podwórku też mam wroga. Ja nie chcę go słuchać, bo jest bardzo zły. Zatykam uszy, jak do mnie mówi i za to ostatnio podszedł i uderzył mnie w nos. Jest straszny. Czasem nie wytrzymuję i też na niego wybucham. Moje koleżanki mają mniejszą wolę i prawie zawsze wybuchają. Staram się je powstrzymywać.

  • A ty starasz się być miła dla ludzi?

  • S. : Tak. Jak komuś upadną w klasie kredki, to z moją koleżanką zaraz spadamy z krzeseł i zbieramy je. Bardzo to lubię.

  • Lubisz się modlić?

  • S. : Lubię. Najczęściej, jak się modlę, to patrzę w górę. Wczoraj np. Jak się modliłam, to chmura miała taki kształt, jakby to był Pan Jezus. Albo w kościele fajnie się patrzy na malowidła na suficie. Dziś były takie z ukoronowania Matki Jezusa i wydawało mi się, że to jest, jakby naprawdę, a postacie jakby się ruszały. Czasem proszę o coś, a czasem dziękuję. Ostatnią modlitwą spełnioną jest to, że mamy teraz upał. Modliłam się o słoneczko -wczoraj wieczorem po ulewie. Na ostatniej pielgrzymce modliłam się o deszczyk, ale o mały, a lało z gradem.

  • A jaki jest Pan Bóg?

  • S. : Pan Bóg to może być wszystkim. Czasem, jak nie wiem, gdzie iść, to np. ptaszek na gałązce siedzi i dziubkiem pokazuje i wtedy wiem, gdzie iść. To Pan Bóg mi takie znaki daje. Myślę, że to jest taki Pan podobny do św. Mikołaja. Może czasem nawet zastępować św. Mikołaja, jak on jest chory. Ubiera ciuchy Mikołaja i wsiada w jego sanie. Nawet mam wyobrażenie nieba. Są chmurki, są na nich domy, pałace i nikomu nic nie brak. Nawet mój pradziadek tam siedzi. Patrzy na mnie i się cieszy, że taka jestem.

  • A Pan Jezus?

  • S. : Bóg jest na nas czasem zły, za nasze grzechy ale Pan Jezus prosi, tak jakby za nas i przeprasza.

  • A święci?

  • S. : Święci to bardzo dobrzy ludzie, którzy pomagali, a nawet dzięki łasce Pana Boga, który jest połową nich, mogli uleczać.

  • A ty chciałabyś być świętą?

  • S. : Tak. Pewnie. Staram się
    rozmowa jest także tu:doziemiobiecanej

6 komentarzy:

  1. Lat 10 u dziewczynki to niemal już dojrzałość religijna.U większości ludzi niewiele się zmienia do końca życia.U Sary dostrzegam bardzo pozytywną postawę.Wyraża się w chęci bycia dobrą. Tę postawę, całkiem naturalną może zepsuć strach.Bóg czasem jest na nas zły...- myśli i to myślenie Sary mnie osobiście jakoś przeraża.Może dlatego,że sama tak uważałam i wiem, co skutkuje taka "wiedza".Ktoś już zdążył wpoić Sarze strach...Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrochna Bóg jest szczęściem miłością radością.

    OdpowiedzUsuń
  3. I tylko pozazdrościć że z wiekiem taka sympatyczna prostota zmienia się w szeroko pojęte prostactwo... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. A może inaczej - Prostotę u dorosłych nazywamy prostactwem. Niby sie nią tak zachwycamy ale jak ktoś zaczyna prosto mówic co myśli to zaczyna się jazda. Z wiekiem zaczynamy stroić sie w pióra, kapelusze i udawać przed sobą i innymi lepszych niż jesteśmy, a innych, którzy nie biorą udziału w tej zabawie nazywać prostakami

    OdpowiedzUsuń
  6. Serdecznie przepraszam, że od razu nie napisałam konkretnie o co mi chodzi ;-)

    W każdym razie, nie tak miały zabrzmieć te słowa, nawet nie przyszłoby mi do głowy po przeczytaniu Twoich postów żeby to prostactwo "skierować" do Ciebie ;-) Jeśli poczułaś się urażona, jeszcze raz przepraszam !

    Chodziło mi o to, że będąc dzieckiem każdy z nas postrzega świat prosto - a więc i Boga. Sara bez ogródek przyznaje że tak jak inni, też ma wroga; jednocześnie widzi Boga w każdej drobnostce...

    Z wiekiem obraz świata się niestety komplikuje, już nie wszystko jest tylko czarne czy tylko białe... Ludzie kreują samych siebie na takich, jakimi zupełnie nie są, ale tak jest prościej, łatwiej...
    Nie mogę czegoś zmienić - zareaguję chamstwem, ktoś mi śmiał zwrócić uwagę - no to go trochę poobrażam...Nie mówiąc już o sferze intymnej, której upublicznienie stało się "normalne".
    Chodziło mi o takie prostactwo, kiedy człowiek zatrzymuje się na swoich instynktach, zaspokajaniu potrzeb - bo tak jest łatwiej.

    Chwała Ci za to, że myślisz o poszukujących !
    Ja miałam na myśli właśnie tych, którzy W OGÓLE nie szukają.
    I nie chodzi mi tutaj o Boga-wiarę-religię...
    Tylko raczej ogólnie rzecz biorąc - wyższe wartości.
    Sztukę, piękno, moralność, duchowość...

    A co do przekleństw - to nawet nie zwróciłam na nie uwagi, ale rozumiem że czasem potrzeba ich użycia ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń