Właściwie, to
miałam pisać, w ten mroźny czas, o Katalonii: o gorących plażach,
romantycznych zatokach Costa Brava, o roześmianych, ludziach. O pełnych
temperamentu Katalonkach i zwariowanych
Katalończykach i o rozwrzeszczanych katalońskich rodzinach, o ekscentrycznym
prowokatorze Salvadorze Dalim i jego dziwacznym muzeum w Figures.
Ale…wszystko to, odnalazłam, na obrazie słynnego Katalończyka, Kiedy go po raz pierwszy wystawiono, wielu krytyków nie pozostawiło na nim suchej nitki, za to niektórych oglądających doprowadził niemal do ekstazy. Zdarzały się nawet omdlenia. Nazywam go:
Chrystusem Katalońskim:
"Chrystus św. Jana od Krzyża”.
Salvador Dali
Obraz namalowany został w 1951 roku. Znajduje się w Glasgow Art. Gallery.
Pierwowzorem obrazu jest szkic św. Jana od Krzyża:
Na tym obrazie Jezus góruje nad światem. Chrystus narysowany przez
świętego Jana od Krzyża jest owocem niezwykłego przeżycia mistycznego. Dokonał
on przewrotu w poglądach teologicznych na Ukrzyżowanego.
Natomiast Salvador Dalí pisał
tak:
„Kiedy pierwszy raz zobaczyłem ten rysunek, wywarł na mnie wielkie wrażenie. Potem przyśnił mi się w kolorze. Krucyfiks w moim śnie unosił się nad zatoką Port Lligat w Katalonii. Zrozumiałem, że muszę tak namalować”
"Wszystko zaczęło się w 1950 roku od kosmicznego snu, w czasie którego zobaczyłem obraz w kolorze. W moim śnie przedstawiał jądro atomu. Później jądro otrzymało metafizyczne znaczenie: widzę w tym jedność wszechświata - Chrystusa! Po drugie dzięki ojcu Brunowi, karmelicie, zobaczyłem postać Chrystusa narysowaną przez świętego Jana od Krzyża; wymyśliłem geometryczną konstrukcję zawierającą trójkąt i koło, estetyczne podsumowanie wszystkich moich wcześniejszych doświadczeń i umieściłem mojego Chrystusa w środku trójkąta".
„Kiedy pierwszy raz zobaczyłem ten rysunek, wywarł na mnie wielkie wrażenie. Potem przyśnił mi się w kolorze. Krucyfiks w moim śnie unosił się nad zatoką Port Lligat w Katalonii. Zrozumiałem, że muszę tak namalować”
"Wszystko zaczęło się w 1950 roku od kosmicznego snu, w czasie którego zobaczyłem obraz w kolorze. W moim śnie przedstawiał jądro atomu. Później jądro otrzymało metafizyczne znaczenie: widzę w tym jedność wszechświata - Chrystusa! Po drugie dzięki ojcu Brunowi, karmelicie, zobaczyłem postać Chrystusa narysowaną przez świętego Jana od Krzyża; wymyśliłem geometryczną konstrukcję zawierającą trójkąt i koło, estetyczne podsumowanie wszystkich moich wcześniejszych doświadczeń i umieściłem mojego Chrystusa w środku trójkąta".
Na obrazie Dalego, wyraźnie jaśniejący Chrystus na krzyżu, frunie, jak anioł między niebem, a
ziemią, nad spokojną, milczącą katalońską zatoką. Zresztą cały obraz,
podobnie, jak postać Ukrzyżowanego emanuje pokojem. Sposób przedstawienia
ukrzyżowania, mocno odbiega, od większości nam znanych. Ciało Jezusa nie nosi
żadnych śladów cierpienia. Pochylona głowa - patrzy w dół, otwarte ramiona i dłonie chcą objąć całą Ziemię, Chrystus jakby się ddo tego wyrywa. Krzyż nie dotyka ziemi, jest jakby jej zwieńczeniem, wznosi się do nieba, ponad czasem i przestrzenią jakby niósł ze sobą całą ziemię. Im bardziej
zbliża się do nieba tym bardziej jaśnieje.
Jezus jest nagi, tak jak pierwsi rodzice, patrzy na ziemię złocistą od zwycięstwa i błękitną od życia. Ten Jezus, nie ma w sobie nawet kropli krwi, pozbawił się jej całkowicie. Co oznacza Jego całkowite oddanie się i zapowiada zmartwychwstanie.
Jezus jest nagi, tak jak pierwsi rodzice, patrzy na ziemię złocistą od zwycięstwa i błękitną od życia. Ten Jezus, nie ma w sobie nawet kropli krwi, pozbawił się jej całkowicie. Co oznacza Jego całkowite oddanie się i zapowiada zmartwychwstanie.
Światło tego obrazu wychodzi z głebokiej ciemności. Jest już prawie
po zachodzie słońca, co oznacza, że zbliża się nowy dzień. W najniższej części
widać łódź, która jest cumowana do molo. Ta zwykła codzienna krzątanina, nieświadomych
niczego rybaków pokazuje, że On przychodzi każdego dnia.
Zazwyczaj patrzy się na krzyż, akcentując ból i cierpienie. Większość obrazów
ukazuje Chrystusa zakrwawionego, jakby pokonanego przez krzyż i zło, niesprawiedliwość
i zawiść. Czerwone barwy krwi przeważają, nad jasnymi tonami nadziei. Liturgie
Wielkiego Tygodnia, w wielu miejscach na świecie, posiadają akcent i klimat
tragedii, żałobnej procesji. Przestają bić dzwony i zostają
zasłonięte święte obrazy. Droga Krzyżowa, kończy się w samotności i chłodzie wypożyczonego
grobu.
Kładzie się akcent na tragicznym wołaniu Jezusa: „Boże mój, Boże mój,
czemuś mnie opuścił?”, jednak nie ze względu na jego zaufanie i powierzenie
się w ręce kochanego Ojca: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego”.
Te
przedstawienia mogą stwarzać obraz człowieka pokonanego przez zło i przewrotność,
zamiast kogoś, kto zwyciężył śmierć i kto poddał się jej dobrowolnie, aby
później powrócić i odzyskać życie.
Akcentuje się cierpienie Jezusa, bez podkreślenia i owoców odkupienia.
W ten sposób słowo "krzyż" może kojarzyc się tylko bólem, zamiast miłością. Dla wielu "Kalwaria" odnosi się bardziej do
udręczenia, smutku i żalu, niż do zbawienia.
Skąd to ograniczone spojrzenie???
Zapewne Dalemu można także zarzucić niedoskonałość w rozłożeniu akcentów. Wydaje się, że bliscy prawdy będziemy, odczytując ten obraz, jako odpowiedź na dzieła przesadnie emanujące cierpieniem. Nikt nie jest w stanie oddać doskonałości Misterium.